– Każdy z nas pamięta, co robił i gdzie był w momencie, kiedy usłyszał o tej niewyobrażalnej tragedii – powiedział Burmistrz Sokółki Stanisław Małachwiej podczas uroczystości upamiętniającej rocznicę katastrofy smoleńskiej.
Sobota, 10 kwietnia 2010 roku. Tego dnia w Katyniu zostały zaplanowane obchody 70.rocznicy zbrodni popełnionej przez sowietów na polskich oficerach i przedstawicielach inteligencji. Wszystko jest przygotowane do uroczystości. Brakuje tylko Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego wraz z małżonką Marią i towarzyszącej Parze Prezydenckiej kilkudziesięcioosobowej delegacji. Tupolew, na pokładzie którego znajduje się Głowa Państwa ma wylądować w pobliskim Smoleńsku. Telewizja Polska już rozpoczęła transmisję uroczystości w Katyniu. I wtedy, do ludzi stojących nad grobami pomordowanych polskich oficerów, dociera tragiczna wiadomość. Początkowo mówi się o kłopotach z lądowaniem samolotu, na pokładzie którego znajdowało się 96 osób, z Parą Prezydencką na czele. Potem jest już mowa o rozbitym samolocie. Kiedy kamerzyści docierają na miejsce katastrofy, staje się jasne, że nikt nie przeżył. W Katyniu słychać szloch, jęk, leją się łzy. Ktoś intonuje Mazurek Dąbrowskiego. W tym momencie słowa „Jeszcze Polska nie zginęła…” mają szczególnie przejmujące brzmienie…
ZOBACZ WIĘCEJ