W zeszły weekend zawodnicy Sokólskiego Klubu Kolarskiego walczyli na trasie Mistrzostw Polski w kolarstwie przełajowym w Strzelcach Krajeńskich. Niestety, kolarzom z Sokółki nie udało się nawiązać rywalizacji z najlepszymi zawodnikami w tej dyscyplinie w kraju.
Pierwszy dnia Mistrzostw Polski w wyścigu młodzików wystartowało dwóch zawodników SKK. – Rozstawienie na starcie było zgodne z klasyfikacją przełajową tego sezonu i nasi chłopcy bez presji rozpoczęli rywalizację z końcowych pozycji. Cud się nie zdarzył i nie udało się nawiązać walki z najlepszymi, ale trzeba pochwalić naszych za determinację od początku do końca – mówi Piotr Kirpsza, trener zawodników z Sokólskiego Klubu Kolarskiego.
Po wielu przygodach na trasie Kacper Trochim ukończył wyścig na 34. miejscu, a Jakub Radziwonowski był 44. – Trasa to istne piekło błotne, doszło nawet do tego, że łańcuch u Kuby został tak mocno zalepiony, że ostatni kilometr musiał biec, bo rower nie chciał dalej współpracować – relacjonuje Piotr Kirpsza.
Drugi dzień w Strzelcach Krajeńskich upłynął pod znakiem rywalizacji juniorów młodszych. Do wyścigu zgłoszono 66 zawodników, a wśród nich – Dawida Żygiełę i Radka Struczewskiego z SKK Sokół. Ścigania nie ułatwiał deszcz, który sprawił, że trasa – podobnie jak pierwszego dnia mistrzostw – przypominała błotną przeprawę.
– Dawid rozstawiony był jako dwudziesty trzeci, a Radek – czterdziesty czwarty. W pierwszej części rundy zlokalizowana była najtrudniejsza przeszkoda, czyli górka, którą było można pokonać jedynie przez wrzucenie roweru na bark i wdrapanie się na nią, brnąc przy okazji po kolana w błocie. Chłopcy utrzymywali swoje pozycję. Dawid dryfował między 15. a 21. miejscem, a Radek 35-40. Od całej stawki oderwało się trzech późniejszych medalistów i tak zakończyło się 1 z 5 okrążeń – stwierdza trener kolarzy z Sokółki.
Na drugiej rundzie Radek przedostał się już do Top 30 jednak najpierw spadł mu łańcuch, a chwilę później najechał na cegłę przebijając dętkę. To było przyczyną wycofania się z wyścigu.
– Można powiedzieć, że od tego momentu już mniej więcej wszyscy znali swoje miejsce w szeregu i zachodziły tylko mniejsze przetasowania. Dawid długo jechał na 20 pozycji, a na ostatnim okrążeniu systematycznie przesuwał się do przodu. Ostatecznie uplasował się na 17. miejscu, co trzeba uznać za dobry wynik – mówi Piotr Kirpsza.
Mariusz Bykowski