W rocznicę sowieckiej agresji

Zastępca Burmistrza Adam Kowalczuk uczestniczył w obchodach 78. rocznicy agresji sowieckiej na Polskę, jakie zorganizowano w Sokółce 17 września 2017 roku. Uroczystość rozpoczęła msza, którą odprawiono w Sanktuarium Najświętszego Sakramentu przy kościele pw. św. Antoniego Padewskiego, a zakończył apel przy Pomniku Zesłańców Sybiru.

Rocznica agresji sowieckiej na Polskę

Nabożeństwu przewodniczył ks. prof. Tadeusz Krahel. Wśród obecnych na uroczystości znaleźli się m.in.: Wiceminister Spraw Wewnętrznych i Administracji Jarosław Zieliński, przedstawiciele służb mundurowych, żołnierze z Węgorzewa.

Po mszy uczestnicy rocznicowych obchodów przemaszerowali pod Pomnik Zesłańców Sybiru, gdzie został odczytany Apel Poległych i oddana salwa honorowa. Kolejnym punktem uroczystości było złożenie wieńców pod pomnikiem i modlitwa za tych, którzy oddali życie za Ojczyznę.

17 września 1939 roku, łamiąc polsko – sowiecki pakt o nieagresji, Aria Czerwona wkroczyła na teren Rzeczypospolitej Polskiej, realizując ustalenia paktu Ribbentrop – Mołotow. W wyniku najazdu i rozbioru Polski, dokonanego przez III Rzeszę  ZSRR, Związek Sowiecki zagarnął obszar o powierzchni ponad 190 tys. km kw. z ludnością licząca ok. 13 mln. Pełna liczba ofiar wśród obywateli polskich, którzy w latach 1939 – 1941 znaleźli się pod okupacją sowiecką, do dziś nie jest znana. Sowieci dokonali wielu zbrodni, mordując jeńców i masakrując ludność cywilną. Okrutny los czekał mieszkańców zamieszkałych na terenach zajętych przez Rosjan, inteligencja była zabijana, albo wywożona w głąb Rosji, pozamykano szkoły i uniwersytety, ciemiężenie było tak wielkie, że wkraczających za dwa lata Niemców witano jak wyzwolicieli.

Oto, jak początek okupacji sowieckiej wspominali mieszkańcy Sokółki:

„Wojska bolszewickie wyglądało jak zbiorowisko kołchoźników. Ci ludzie nosili karabiny na sznurkach! Oni nie mieli pojęcia o jakiejkolwiek wojaczce. A dzicz to była straszna. Jak któryś zegarek na ręku zobaczył, to gotowy był rękę odgryźć. Pomimo tego, że Sowieci nie byli przygotowani do prowadzenia wojny, nie mogliśmy z nimi wygrać. Mieli za dużą przewagę liczebną. Za ich wojskiem szli tzw. politrucy, czyli partyjniacy, którzy pilnowali, żeby nikt nie zostawał w tyle. (…) Rodzice opowiadali mi, że każdy się bał. Ludzie woleli chyba niewolę niemiecką niż sowiecką. Z wejścia Armii Czerwonej do Sokółki cieszyli się natomiast Żydzi. Na spotkanie Sowietów wyszli z chlebem i solą. Witali ich jak wyzwolicieli.”

 „Zapanował powszechny strach. Na początku nikt nie wiedział, co się właściwie stało. Nie chcieliśmy dopuścić do siebie myśli, że sąsiedzi ze Wschodu zadali Polsce zdradziecki cios. Zobaczyliśmy pierwszych bolszewików. Przyszli ubrani w łachmany, spadające z nóg łapcie, byli niemiłosiernie brudni. Nie mieli czego jeść, więc od razu zaczęli konfiskować żywność. Opowiadali przy tym niestworzone rzeczy o tym, że w Związku Radzieckim fabryki produkują pomarańcze, a na drzewach rosną płaty słoniny. Nawet dzieci nie chciały w to uwierzyć.”

(UM) Fot.: D. Biziuk


Zobacz również

Skip to content